Testy diagnostyczne

Humor z zeszytów

Kontakt

Panowie życia i śmierci

7 gru, 09:04

Autor: Kamil Nadolski

ŹródÅ‚o: Onet

BezwzglÄ™dni sadyÅ›ci – tak można w najwiÄ™kszym skrócie opisać kapo w hitlerowskich obozach koncentracyjnych. Brutalność i zwyrodnienie byÅ‚y bowiem integralnÄ… częściÄ… systemu obozowego. Niektórzy z nich mieli na koncie nawet po kilkaset morderstw.

18 mln ludzi przewinęło siÄ™ Å‚Ä…cznie przez nazistowskie obozy koncentracyjne, które hitlerowcy tworzyli na terenie III Rzeszy i paÅ„stw okupowanych. 11 mln z nich nie przeżyÅ‚o tego doÅ›wiadczenia. Do dziÅ› zastanawiamy siÄ™, jak to możliwe, że tyle osób daÅ‚o siÄ™ dobrowolnie zaprowadzić na Å›mierć? Odpowiedź na to pytanie nie jest jednak prosta, a kluczem do zrozumienia tej tragedii, jest obozowa hierarchia wÅ›ród samych więźniów.

Bez niej, zarzÄ…dzanie 12 tysiÄ…cami obozów koncentracyjnych, jakie Niemcy utworzyli w latach 1933-1945, byÅ‚oby niemożliwe. Geniusz diabolicznego planu nazistów polegaÅ‚ na tym, że to sami więźniowie pilnowali siÄ™ nawzajem, a niechlubnym symbolem tamtych metod byÅ‚a funkcja obozowego kapo.

Każdemu według uznania...

Na to stanowisko powoÅ‚ywano jednego z więźniów obozu, który z nadania SS miaÅ‚ nadzorować pracÄ™ innych osadzonych, dbać o porzÄ…dek, a także wykonywać niektóre zadania administracyjne. Podobnie jak wszyscy więźniowie funkcyjni, kapo nosili na rÄ™kawie opaski z napisem odpowiadajÄ…cym ich stanowisku.

Z kolei jako szefowie komand roboczych, nigdy nie rozstawali siÄ™ z kijami i pejczami, za pomocÄ… których dyscyplinowali więźniów i zmuszali ich do wzmożonej pracy. OczywiÅ›cie sÅ‚owo "dyscyplinowanie" w tym przypadku to eufemizm, gdyż w praktyce znÄ™cali siÄ™ na wspóÅ‚więźniami wedle wÅ‚asnego uznania.

Nikt nie robiÅ‚ im żadnych wyrzutów z powodu pobicia, a nawet zamordowania innego osadzonego. W obozowej rzeczywistoÅ›ci byli wiÄ™c panami życia i Å›mierci podlegajÄ…cych im więźniów. DosÅ‚ownie i w przenoÅ›ni. W baraku to kapo decydowaÅ‚ o tym, kto je i ile (zajmowaÅ‚ siÄ™ rozdzielaniem zupy), kto zostanie skierowany do izby chorych lub kto dostanie "premiÄ™", czyli przepustkÄ™ do obozowego domu publicznego (jeÅ›li taki byÅ‚).

Bernard Trojanowski, byÅ‚y wiÄ™zieÅ„ obozu w Smukale pod BydgoszczÄ…, tak wspominaÅ‚ swój pobyt po latach: "W jednym baraku byÅ‚o okoÅ‚o 400 osób. Sale byÅ‚y zespoÅ‚owe, w każdej po okoÅ‚o 50 osób. Kapo mieszkaÅ‚ po lewej stronie, miaÅ‚ jeden pokój, do którego przynoszono żywność i rozdawano przy wejÅ›ciu. SÅ‚użby z kuchni przynosiÅ‚y kotÅ‚y, chyba po 100 litrów i kapo nabieraÅ‚, a każdy podchodziÅ‚ z miskÄ…" – czytamy na stronie "Zapomniane obozy nazistowskie", na którym znajdziemy relacje byÅ‚ych więźniów obozów koncentracyjnych.

Warto o tym wspomnieć choćby z jednego powodu. Rola kapo (nazwa urzÄ™dowa to wiÄ™zieÅ„ Funktionshaeftling) niemal wszÄ™dzie byÅ‚a taka sama, choć w zależnoÅ›ci od obozu, zmieniaÅ‚y siÄ™ przypisywane mu funkcje. Na ten obraz skÅ‚adaÅ‚a siÄ™ obozowa hierarchia, zÅ‚ożona siÄ™ z kilku stanowisk: Lagerkapo (kapo obozu) Oberkapo (nadkapo) i Unterkapo (podkapo), którego w literaturze okreÅ›la siÄ™ także jako kapo lub Hilfskapo.

Niechlubna mozaika obozowych kreatur

WiÄ™kszość więźniów baÅ‚a siÄ™ swojego kapo. I sÅ‚usznie, bowiem ci byli najczęściej rekrutowani z marginesu spoÅ‚ecznego – zabójców, kryminalistów i wszelkiego rodzaju zwyrodnialców. CzÄ™sto w literaturze przedmiotu pomija siÄ™ ten fakt, upraszczajÄ…c traumÄ™ obozów koncentracyjnych do schematu – zÅ‚y Niemiec, dobry wiÄ™zieÅ„. Tymczasem w wielu przypadkach to sami więźniowie przewyższali hitlerowskich oprawców poziomem swojego sadyzmu i okrucieÅ„stwa.

Charles Liblau, byÅ‚y wiÄ™zieÅ„ OÅ›wiÄ™cimia i autor książki "Kapo z Auschwitz", w swoich wspomnieniach najwiÄ™cej miejsca poÅ›wiÄ™ca osobom sprawujÄ…cÄ… tÄ™ maÅ‚Ä… chwalebnÄ… funkcjÄ™. Opisuje na przykÅ‚ad kapo Ignatza Scholtyska, volksdeutscha, którego pobyt w obozie zmieniÅ‚ w bezwzglÄ™dnego oprawcÄ™: "Ignatz byÅ‚ przykÅ‚adowym kapo w caÅ‚ym tego sÅ‚owa znaczeniu. ByÅ‚ hersztem nad hersztami. Funkcja, jakÄ… wypeÅ‚niaÅ‚, sprawiaÅ‚a mu radość [...] Mówiono o nim, że sam siÄ™ zgÅ‚osiÅ‚ na kapo".

Możemy siÄ™ domyÅ›lać jak owa radość siÄ™ przejawiaÅ‚a. Z kolei Tadeusz Borowski w swoich "Opowiadaniach" z niesmakiem wspomina kapo Arno Bohma, którego staÅ‚Ä… karÄ… byÅ‚o wymierzanie 25 batów za każdÄ… minutÄ™ spóźnienia lub każde sÅ‚owo wypowiedziane po wieczornym gongu.

W obozie w Ravensbrueck strach siała Carmen Mory. Pracując jako pielęgniarka w szpitalnym Bloku nr 10 (dla pacjentek z gruźlicą oraz chorych umysłowo), bynajmniej nie skupiała się na pomocy chorym. Osobiście wstrzykiwała truciznę umierającym więźniarkom, by szybciej "pozbyć się problemu".

Nieustannie katowaÅ‚a podlegÅ‚e jej kobiety. TowarzyszyÅ‚a również obozowemu lekarzowi, Percy'emu Treite, w selekcji. W innym bloku nad więźniarkami znÄ™caÅ‚a siÄ™ Helena Kopper. Jej ulubionÄ… formÄ… karania byÅ‚o zmuszanie do dÅ‚ugiego klÄ™czenia, czÄ™sto na Å›niegu i mrozie, co miaÅ‚o siÄ™ przyczynić do Å›mierci kilku kobiet.

Johannowi van Loesen, kapo w obozie w Gusen (Mauthausen) przypisuje siÄ™ morderstwo nawet kilkuset więźniów. Jego specjalnoÅ›ciÄ… byÅ‚o topienie swoich ofiar w wiadrze wody. DziÄ™ki swojej brutalnoÅ›ci zostaÅ‚ wybrany na lidera nowego obozu Gusen II. Pod koniec wojny, wraz z dwoma pomocnikami osobiÅ›cie zatÅ‚ukÅ‚ Å‚omem i siekierÄ… 600 chorych i sÅ‚abych więźniów.

Tego typu historii jest mnóstwo. Każdy obóz miaÅ‚ swoich zwyrodnialców. WÅ›ród nich byli i tacy, którym zniewalanie innych tak bardzo przypadÅ‚o do gustu, że zachÅ‚ysnÄ™li siÄ™ nazistowskÄ… ideologiÄ…. PrzykÅ‚adem jest choćby Josef Heiden, znany austriacki wiÄ™zieÅ„ polityczny, kapo i sadysta, który po opuszczeniu w 1941 r. Dachau, wstÄ…piÅ‚ do Waffen SS.

BezwzglÄ™dni sadyÅ›ci – tak można w najwiÄ™kszym skrócie opisać kapo w hitlerowskich obozach koncentracyjnych. Brutalność i zwyrodnienie byÅ‚y bowiem integralnÄ… częściÄ… systemu obozowego. Niektórzy z nich mieli na koncie nawet po kilkaset morderstw.

Pakt z diabłem

Bycie kapo wiÄ…zaÅ‚o siÄ™ oczywiÅ›cie z licznymi przywilejami. JeÅ›li wykonywali swoje obowiÄ…zki w sposób zadowalajÄ…cy esesmanów, oszczÄ™dzono im przemocy fizycznej i ciężkiej pracy. ZdarzaÅ‚y siÄ™ przypadki, kiedy kapo mogli nosić swoje cywilne ubrania, a w skrajnych przypadkach istniaÅ‚a możliwość zmniejszenia kary lub warunkowego zwolnienia. Z tego też powodu, kapo niezwykle gorliwie starali siÄ™ wykonywać swoje obowiÄ…zki. Prawda jednak jest taka, że bez wzglÄ™du na zaangażowanie w uprzykrzaniu życia więźniom, wiÄ™kszość z nich czekaÅ‚ podobny los – Å›mierć w komorze gazowej lub w znacznie bardziej wyrafinowany sposób.

JeÅ›li chodzi o doraźne warunki bytowe, jeÅ›li tak je nazwiemy, nie mogli narzekać. W porównaniu z tym co dziaÅ‚o siÄ™ w obozie, mogli wrÄ™cz mówić o luksusie. Spali w specjalnie wydzielonej części baraku, a czÄ™sto posiadali nawet oddzielny pokój. Nie wspominajÄ…c już o tym, że mieli Å‚óżko tylko dla siebie, podczas, gdy reszta więźniów musiaÅ‚a najczęściej spać na boku, by siÄ™ pomieÅ›cić. Do tego dodatkowe racje żywnoÅ›ciowe, papierosy i alkohol. Kapo dorabiaÅ‚ okradajÄ…c innych wspóÅ‚więźniów, byÅ‚ przecież nietykalny.

Oprócz zachÄ™ty, funkcjonowaÅ‚ jeszcze jeden argument ku temu, by kapo przykÅ‚adaÅ‚ siÄ™ do swoich obowiÄ…zków. 21 czerwca 1944 r. Heinrich Himmler ujÄ…Å‚ go tak: "W momencie, gdy wiÄ™zieÅ„ staje siÄ™ kapo, nie Å›pi już z pozostaÅ‚ymi. PociÄ…gany jest do odpowiedzialnoÅ›ci za odpowiednie wykonywanie prac i dbanie o porzÄ…dek w baraku. Zdaje sobie sprawÄ™, że z chwilÄ… gdy przestaniemy być z niego zadowoleni, wróci do spania z innymi więźniami. Wie, że najprawdopodobniej już pierwszej nocy zostanie przez nich zabity".

Bycie kapo dawaÅ‚o iluzorycznÄ… szansÄ™ na przetrwanie. Pod jednym warunkiem – przez wyzbycie siÄ™ wszelkich zasad moralnych i czÅ‚owieczeÅ„stwa. Na szczęście dla wielu byÅ‚o to za dużo. Gwoli sprawiedliwoÅ›ci należy jednak dodać, że zdarzaÅ‚y siÄ™ i przypadki dobrego kapo. Na porzÄ…dku dziennym byÅ‚y sytuacje, kiedy to sami więźniowie zgÅ‚aszali siÄ™ do peÅ‚nienia tej funkcji. Najczęściej jednak to esesmani wyznaczali konkretnÄ… osobÄ™, wedÅ‚ug sobie tylko znanych kryteriów. Wówczas wybór pozostawaÅ‚ jeden – bycie kapo albo natychmiastowa Å›mierć, a wiÄ™kszość więźniów chciaÅ‚a przecież żyć. Jedni starali siÄ™ robić to w zgodzie z wÅ‚asnym sumieniem, inni dawali upust wÅ‚asnym kompleksom i wypaczeniom. Faktem jest jednak, że zdecydowana wiÄ™kszość kapo to degeneraci i sadyÅ›ci.

Małe trybiki zbrodniczej machiny

PowoÅ‚ywanie więźniów funkcyjnych miaÅ‚o speÅ‚niać dwa podstawowe cele. Pierwszy z nich to zaangażowanie w organizacjÄ™ obozów samych więźniów, bo dziÄ™ki temu Å‚atwiej byÅ‚o nimi manipulować, choćby poprzez uderzanie w ich poczucie solidarnoÅ›ci. Nie dość, że wÅ›ród osadzonych i tak dochodziÅ‚o do czÄ™stych spięć z powodu różnic narodowoÅ›ciowych, wyznaniowych i kulturowych, to w dodatku dochodziÅ‚ do tego czynnik hierarchiczny.

Niemiecka historyk Karin Orth podsumowaÅ‚a ten plan jednoznacznie: "Nie byÅ‚o wiÄ™kszej perfidii ze strony SS niż powierzenie realizacji terroru i przemocy samym ofiarom". DziÄ™ki temu więźniowie widzieli wroga nie tylko w Niemcach, ale nierzadko i w swoich rodakach, którzy by zasÅ‚użyć na lepsze traktowanie, przeÅ›cigali siÄ™ w okrucieÅ„stwie.

Tego typu sytuacjÄ™ idealnie opisuje StanisÅ‚aw KrawaÅ„ski, byÅ‚y wiÄ™zieÅ„ obozów w Potulicach i Pile. – Esesman w jednym miejscu nie staÅ‚, chodziÅ‚, a jak czasami siÄ™ odwróciÅ‚, to ludzie z obozu wyrzucali jakieÅ› tam zawiniÄ™te listy za pÅ‚ot. A kapowie chodzili z kijami - to byli najgorsi ludzie. Jak kogoÅ› zobaczyÅ‚ taki kapo, tÅ‚ukÅ‚ kijem ile weszÅ‚o, a czasem jeszcze doprowadziÅ‚ do esesmana albo do tego gÅ‚ównego kapo. Bo kapo byÅ‚ na każdym baraku, ale byÅ‚ jeszcze hauptkapo, gÅ‚ówny kapo – wspominaÅ‚ po latach.

ZdarzaÅ‚o siÄ™, że więźniowie funkcyjni stanowili nawet 10 proc. wszystkich więźniów. To z kolei przekÅ‚adaÅ‚o siÄ™ na mniejsze zapotrzebowanie na personel SS, a wiÄ™c i oszczÄ™dnoÅ›ci dla III Rzeszy.

Kiedy nadchodziÅ‚ jednak kres II wojny Å›wiatowej, a poszczególne obozy byÅ‚y wyzwalane, los kapo nie byÅ‚ do pozazdroszczenia. PierwszÄ… rzeczÄ… o jakiej myÅ›laÅ‚ wówczas oprawca, byÅ‚ plan, by jak najszybciej uciekać lub oddać siÄ™ w rÄ™ce aliantów.

Wszystko byleby nie trafić w rÄ™ce rozwÅ›cieczonych wspóÅ‚więźniów. SamosÄ…dy zdarzaÅ‚y siÄ™ bowiem nagminnie, nawet wiele lat po wojnie. Jeszcze w latach 50. po caÅ‚ej Europie krążyÅ‚y samozwaÅ„cze grupy bojówek, zÅ‚ożone z byÅ‚ych więźniów, które braÅ‚y odwet na winnych ludobójstwa. Kapo, który nie zostaÅ‚ zastrzelony, w czasie procesu usÅ‚yszaÅ‚ najczęściej zarzuty o wspóÅ‚udziaÅ‚ w obozowym terrorze i koÅ„czyÅ‚ wraz z innym zbrodniarzami na szafocie.

BezwzglÄ™dni sadyÅ›ci – tak można w najwiÄ™kszym skrócie opisać kapo w hitlerowskich obozach koncentracyjnych. Brutalność i zwyrodnienie byÅ‚y bowiem integralnÄ… częściÄ… systemu obozowego. Niektórzy z nich mieli na koncie nawet po kilkaset morderstw.

Pakt z diabłem

Bycie kapo wiÄ…zaÅ‚o siÄ™ oczywiÅ›cie z licznymi przywilejami. JeÅ›li wykonywali swoje obowiÄ…zki w sposób zadowalajÄ…cy esesmanów, oszczÄ™dzono im przemocy fizycznej i ciężkiej pracy. ZdarzaÅ‚y siÄ™ przypadki, kiedy kapo mogli nosić swoje cywilne ubrania, a w skrajnych przypadkach istniaÅ‚a możliwość zmniejszenia kary lub warunkowego zwolnienia. Z tego też powodu, kapo niezwykle gorliwie starali siÄ™ wykonywać swoje obowiÄ…zki. Prawda jednak jest taka, że bez wzglÄ™du na zaangażowanie w uprzykrzaniu życia więźniom, wiÄ™kszość z nich czekaÅ‚ podobny los – Å›mierć w komorze gazowej lub w znacznie bardziej wyrafinowany sposób.

JeÅ›li chodzi o doraźne warunki bytowe, jeÅ›li tak je nazwiemy, nie mogli narzekać. W porównaniu z tym co dziaÅ‚o siÄ™ w obozie, mogli wrÄ™cz mówić o luksusie. Spali w specjalnie wydzielonej części baraku, a czÄ™sto posiadali nawet oddzielny pokój. Nie wspominajÄ…c już o tym, że mieli Å‚óżko tylko dla siebie, podczas, gdy reszta więźniów musiaÅ‚a najczęściej spać na boku, by siÄ™ pomieÅ›cić. Do tego dodatkowe racje żywnoÅ›ciowe, papierosy i alkohol. Kapo dorabiaÅ‚ okradajÄ…c innych wspóÅ‚więźniów, byÅ‚ przecież nietykalny.

Oprócz zachÄ™ty, funkcjonowaÅ‚ jeszcze jeden argument ku temu, by kapo przykÅ‚adaÅ‚ siÄ™ do swoich obowiÄ…zków. 21 czerwca 1944 r. Heinrich Himmler ujÄ…Å‚ go tak: "W momencie, gdy wiÄ™zieÅ„ staje siÄ™ kapo, nie Å›pi już z pozostaÅ‚ymi. PociÄ…gany jest do odpowiedzialnoÅ›ci za odpowiednie wykonywanie prac i dbanie o porzÄ…dek w baraku. Zdaje sobie sprawÄ™, że z chwilÄ… gdy przestaniemy być z niego zadowoleni, wróci do spania z innymi więźniami. Wie, że najprawdopodobniej już pierwszej nocy zostanie przez nich zabity".

Bycie kapo dawaÅ‚o iluzorycznÄ… szansÄ™ na przetrwanie. Pod jednym warunkiem – przez wyzbycie siÄ™ wszelkich zasad moralnych i czÅ‚owieczeÅ„stwa. Na szczęście dla wielu byÅ‚o to za dużo. Gwoli sprawiedliwoÅ›ci należy jednak dodać, że zdarzaÅ‚y siÄ™ i przypadki dobrego kapo. Na porzÄ…dku dziennym byÅ‚y sytuacje, kiedy to sami więźniowie zgÅ‚aszali siÄ™ do peÅ‚nienia tej funkcji. Najczęściej jednak to esesmani wyznaczali konkretnÄ… osobÄ™, wedÅ‚ug sobie tylko znanych kryteriów. Wówczas wybór pozostawaÅ‚ jeden – bycie kapo albo natychmiastowa Å›mierć, a wiÄ™kszość więźniów chciaÅ‚a przecież żyć. Jedni starali siÄ™ robić to w zgodzie z wÅ‚asnym sumieniem, inni dawali upust wÅ‚asnym kompleksom i wypaczeniom. Faktem jest jednak, że zdecydowana wiÄ™kszość kapo to degeneraci i sadyÅ›ci.

Małe trybiki zbrodniczej machiny

PowoÅ‚ywanie więźniów funkcyjnych miaÅ‚o speÅ‚niać dwa podstawowe cele. Pierwszy z nich to zaangażowanie w organizacjÄ™ obozów samych więźniów, bo dziÄ™ki temu Å‚atwiej byÅ‚o nimi manipulować, choćby poprzez uderzanie w ich poczucie solidarnoÅ›ci. Nie dość, że wÅ›ród osadzonych i tak dochodziÅ‚o do czÄ™stych spięć z powodu różnic narodowoÅ›ciowych, wyznaniowych i kulturowych, to w dodatku dochodziÅ‚ do tego czynnik hierarchiczny.

Niemiecka historyk Karin Orth podsumowaÅ‚a ten plan jednoznacznie: "Nie byÅ‚o wiÄ™kszej perfidii ze strony SS niż powierzenie realizacji terroru i przemocy samym ofiarom". DziÄ™ki temu więźniowie widzieli wroga nie tylko w Niemcach, ale nierzadko i w swoich rodakach, którzy by zasÅ‚użyć na lepsze traktowanie, przeÅ›cigali siÄ™ w okrucieÅ„stwie.

Tego typu sytuacjÄ™ idealnie opisuje StanisÅ‚aw KrawaÅ„ski, byÅ‚y wiÄ™zieÅ„ obozów w Potulicach i Pile. – Esesman w jednym miejscu nie staÅ‚, chodziÅ‚, a jak czasami siÄ™ odwróciÅ‚, to ludzie z obozu wyrzucali jakieÅ› tam zawiniÄ™te listy za pÅ‚ot. A kapowie chodzili z kijami - to byli najgorsi ludzie. Jak kogoÅ› zobaczyÅ‚ taki kapo, tÅ‚ukÅ‚ kijem ile weszÅ‚o, a czasem jeszcze doprowadziÅ‚ do esesmana albo do tego gÅ‚ównego kapo. Bo kapo byÅ‚ na każdym baraku, ale byÅ‚ jeszcze hauptkapo, gÅ‚ówny kapo – wspominaÅ‚ po latach.

ZdarzaÅ‚o siÄ™, że więźniowie funkcyjni stanowili nawet 10 proc. wszystkich więźniów. To z kolei przekÅ‚adaÅ‚o siÄ™ na mniejsze zapotrzebowanie na personel SS, a wiÄ™c i oszczÄ™dnoÅ›ci dla III Rzeszy.

Kiedy nadchodziÅ‚ jednak kres II wojny Å›wiatowej, a poszczególne obozy byÅ‚y wyzwalane, los kapo nie byÅ‚ do pozazdroszczenia. PierwszÄ… rzeczÄ… o jakiej myÅ›laÅ‚ wówczas oprawca, byÅ‚ plan, by jak najszybciej uciekać lub oddać siÄ™ w rÄ™ce aliantów.

Wszystko byleby nie trafić w rÄ™ce rozwÅ›cieczonych wspóÅ‚więźniów. SamosÄ…dy zdarzaÅ‚y siÄ™ bowiem nagminnie, nawet wiele lat po wojnie. Jeszcze w latach 50. po caÅ‚ej Europie krążyÅ‚y samozwaÅ„cze grupy bojówek, zÅ‚ożone z byÅ‚ych więźniów, które braÅ‚y odwet na winnych ludobójstwa. Kapo, który nie zostaÅ‚ zastrzelony, w czasie procesu usÅ‚yszaÅ‚ najczęściej zarzuty o wspóÅ‚udziaÅ‚ w obozowym terrorze i koÅ„czyÅ‚ wraz z innym zbrodniarzami na szafocie.