Testy diagnostyczne

Humor z zeszytów

Kontakt

ZWYCZAJE I OBRZĘDY ADWENTOWE W DAWNEJ POLSCE

       Tradycja polska była na przestrzeni wieków i nadal pozostaje w zdecydowanej mierze inspirowana przez chrześcijaństwo. Polskość i religia katolicka to dwa istotne elementy, które wtopiły się bardzo mocno w życie społeczeństwa polskiego. Prawidłowe odczytanie i zrozumienie obrzędowości Polaków nie może dokonać się zatem bez uwzględnienia jej religijnych korzeni.

       Cały cykl dorocznych świąt kościelnych, a przez to łańcuch obrzędów i zwyczajów rozpoczynał się wraz ze schyłkiem jesiennych prac polowych. Wtedy to właśnie następował czas spokoju, ciszy, postu i nabożeństw – adwent. „Liczono dawniej adwent – ja pisze znakomity badacz kultury Jan Stanisław Bystroń – od św. Marcina [11 listopada], stąd też i czterdziestnicą go zwano, gdyż tyle dni do Świąt Bożego Narodzenia czekać było trzeba; okres to był długi i jednostajny”. Obecnie w liturgii katolickiej adwent zaczyna się końcem listopada i obejmuje cztery tygodnie przed Świętem Bożego Narodzenia. Łacińskie słowo „adventus” oznacza przyjście, przybycie, zaś „advenire” – przybywać. Jest to zatem szczególny czas, kiedy wszyscy wierni Kościoła Katolickiego oczekują przyjścia Jezusa Zbawiciela na ziemię.

       Od pierwszej niedzieli adwentu, jak wymagały tego przepisy kościelne, nie wolno było zawierać małżeństw, urządzać wesel, zabaw i potańcówek. Ustawał śmiech, śpiew i muzyka. Gwarne zazwyczaj życie domowe i sąsiedzkie stawało się na okres kilku tygodni przyciszone, poważne i bardziej pobożne. Spokój i nastrój oczekiwania narzucała zresztą sama przyroda - jesienne szarugi uniemożliwiały pracę w polu, a roztopy utrudniały sąsiedzkie wizyty. Staropolskie przysłowia ludowe odzwierciedlają nakazy religijne obowiązujące w adwencie. Ostrzegają też wiernych i gospodarzy przed skutkami złego postępowania, niezgodnego z naukami Kościoła: „Kto się w adwencie żeni, temu w zapusty się odmieni” oraz „Kto ziemię w adwent pruje, ta mu trzy lata choruje”.

      W adwencie obowiązywał też post, choć zwłaszcza na zamożnych stołach magnackich i szlacheckich nie należał do tych najściślejszych. Jednak nie jadano wtedy do syta i ograniczano spożywanie mięsa i tłuszczów. Dominowały jałowe potrawy: żur, kapusta i polewki. Nawet z mleka korzystały w wielu rodzinach jedynie dzieci.

      Praca w gospodarstwie skupiała się przede wszystkim w obrębie czterech ścian domostwa. Bez względu na stan społeczny (chłopi czy szlachta, mieszczanie czy arystokracja) przygotowywano święto przez wydzielenie świątecznej przestrzeni. Czas niezwykły, czas Bożego Narodzenia, nie mógł bowiem przebiegać w zwyczajnej, codziennej scenerii. Całe rodziny porządkowały domy i obejścia. Szorowano na wsiach kuchnie i izby, omiatano powały. Był to czas, podobnie zresztą jak i obecnie, wielkiego sprzątania. Gromadzono wszelkiego rodzaju jadło, bardziej lub mniej wystawne, ale zawsze niepowszednie. Kobiety musiały zaprzestać przędzenia i szycia (zakaz taki obowiązywał w bardzo wielu regionach naszego kraju, szczególnie zaś we wschodniej Polsce), niekiedy też tkania worków, wełen i chodników. Sądzono, że poplątać się mogą nici nie tylko tkanej materii, lecz może nawet życia.

       Okres adwentu należało przeżywać godnie, w skupieniu i na modlitwie. Niezwykły, wielki czas Bożego Narodzenia musiał zastać człowieka przygotowanego także w wymiarze duchowym. Uczęszczano powszechnie na codzienne nabożeństwa tzw. „Roraty”. Te wczesne Msze św. odprawiane o świcie wzięły swą nazwę od słów adwentowego introitu (pieśni rozpoczynającej mszę św., śpiewanej na wejście kapłana). Brzmiały one następująco: „rorate coeli desuper”, co oznacza „spuśćcie rosę niebiosa”, gdzie pod słowem rosa rozumiano Jezusa Zbawiciela. W czasie rorat i innych nabożeństw adwentowych powszechnie śpiewano adwentowe pieśni, które znane były już w dobie pierwszych Jagiellonów (XV w.). Przystępowano do sakramentu spowiedzi i Komunii Świętej. W poszczególnych parafiach proboszczowie urządzali w ustalonych dniach spowiedź dla wszystkich mieszkańców.

     Począwszy od dnia św. Łucji, czyli od 13 grudnia, prognozowano, jaka będzie pogoda w mającym nastąpić roku i wróżono wielkość przyszłorocznych plonów. „Łucja głosi, jaką pogodę styczeń przynosi” oraz „Od Łucji dni dwanaście policz sobie do Wigilii, patrz na słońce i gwiazdy, a przepowiesz miesiąc każdy”- głosiły staropolskie przysłowia. Pogodę przewidywano też sypiąc do dwunastu miseczek sól. Jeśli sól z kolejnych miseczek przypisanych poszczególnym miesiącom roku zawilgła, oznaczało to życiodajne lub niepożądane deszcze, jeśli pozostała sypka i sucha wróżono susze. Zwyczaj przewidywania pogody na kolejne miesiące roku, liczony od dnia św. Łucji, podtrzymywany jest obecnie nadal w wielu domach Podkarpacia.

    Obrzędy i zwyczaje adwentowe – i te codzienne, domowe i te duchowe, jak nietrudno zauważyć, podtrzymywane są do dziś. Adwent nadal rozumiemy powszechnie jako  przygotowanie się do świąt i nadejścia Jezusa w wymiarze materialnym jako przygotowanie czystego, zadbanego, dostatniego domu i w wymiarze duchowym jako przygotowanie czystego, pobożnego serca. Stanowi to nie tylko wyraz szacunku dla tradycji i kultury ludowej,  ale i oznakę przywiązania do wiary katolickiej kolejnych pokoleń Polaków.

 

Artykuł opublikowany w gazecie parafialnej „Fara” – miesięczniku Parafii Najświętszej Marii Panny Wniebowziętej w Jaśle , nr 12(3) 2003, w grudniu 2003 roku.